Zwycięski Dąb Dębno w wyjazdowym meczu z Iskierką Szczecin. Nasz zespół po bramkach Krzysztofa Filipowicza, Alana Błajewskiego i Ernesta Grasia wygrał pewnie 3-1. Po spotkaniu porozmawialiśmy z trenerem Adamem Gołubowskim.
Adam Gołubowski (trener MKS Dąb Dębno): Trzy punkty z Iskierką w meczu wyjazdowym, z zespołem, który jesienią nas kompletnie zdemolował przy Gorzowskiej. Na pewno to wyraźny sygnał, ze Dąb Dębno nie składa broni i pokazuje, że ostatnie zwycięstwo z Hutnikiem nie było przypadkowe. Nie wygraliśmy wówczas, bo Hutnik jest słaby, tylko dlatego, że Dąb walczy i gra w piłkę na fajnym poziomie. Tak naprawdę to oczywiście jeszcze niewiele zmienia na dzisiaj, bo nadal jesteśmy w strefie spadkowej, natomiast cieszy piąty wygrany mecz z rzędu o stawkę, bo przecież jesienią wygraliśmy z Gavią, następnie w listopadzie w Pucharze Polski i teraz w 2023 roku z Salonem, Hutnikiem i Iskierką. To buduje morale.
Pierwsza połowa z Iskierką wyglądała bardzo ostrożnie, z dużym respektem i uważnie. Do przerwy na remis, choć przegrywaliśmy 0-1. Druga część meczu zdecydowanie lepsza i pokaz mocy. Przede wszystkim osoby, które mają ten zespół ciągnąć, to w pierwszej połowie były za mało aktywne, ale w drugiej już napędziły drużynę, czyli Zieliński, Kwiatkowski, Błajewski, czy Filipowicz. Tak naprawdę to drugi mecz z rzędu, w którym nie mieliśmy słabego punktu w zespole, każdy z chłopaków zagrał na fajnym poziomie, szczególnie cieszy mnie kolejny mecz Kalinowskiego na szóstce i Seweryna Wrzeszcza, który wypadł ze składu, teraz wszedł za Krzywickiego i zagrał bezbłędnie. Cieszę się, bo wiem, że mam trzech dobrze grających obrońców, bo to daje duży komfort i pozytywny ból głowy.
Iskierka to zespół na fali. Wszedł do czwartej ligi i jest dla mnie numerem jeden tego sezonu, bo drużyna z okręgówki miała świetną passę. Widać, że trener ma poukładany zespół, szczelny w obronie, szybki w kontratakach i mocny fizycznie. My jednak zagraliśmy dobry mecz, musieliśmy gonić, aczkolwiek uważam, że z gry to było dla nas łatwiejsze spotkanie niż z Hutnikiem, do którego cały czas wracam, bo wszyscy ich skreślają, a ja uważam, że to był dużo mniej przyjemny mecz. Mocniej pracowali i było ciężej, żeby stworzyć sytuacje bramkowe.
Widzę jak ten zespół się scala, jeden pracuje za drugiego. Gra w piłkę sprawia im znowu przyjemność. Na pewno czekamy na powrót Filipa Łaźniewskiego, który mocno wzmocnił naszą drużynę. Wyskoczyła kość ze stawu łokciowego, ale wróciła na miejsce. Niemniej jednak na jego powrót będziemy musieli poczekać.