Kontynuujemy serię artykułów poświęconych historii klubu MKS Dąb Dębno. Przez lata Dąb Dębno udowodnił, że jest jednym z czołowych klubów w regionie. Przejdziemy przez lata jego powstania, najważniejsze wydarzenia i sukcesy, a także przedstawimy sylwetki najważniejszych postaci związanych z klubem. Przygotujcie się na emocjonującą podróż przez historię MKS Dąb Dębno i poznajcie jego największe triumfy i porażki.
Tym razem zacytujemy artykuł opublikowany 2 lata po spadku z II ligi. Materiał przygotował dziennikarz Paweł Smaczny z gazety Piłka nożna. Artykuł w pełnej wersji znajdziecie pod tekstem. Dziękujemy z tego miejsca za współpracę Panu Ryszardowi Witkowskiemu, który dostarczył nam poniższy materiał.
Pozostały proporczyki i… ambicje
W fryzjerskim fachu trzeba szukać podpory – pomyślałem – i natychmiast po przyjeździe do Dębna Lubuskiego postanowiłem się ogolić. Przecież – dedukowałem – Jerzy Górzański opiera swe felietony w „Sportowcu” na Panu Bronku z zaprzyjaźnionego cechu fryzjerskiego, Tadeusz Kania z Warszawy, mistrz nożyczek i brzytwy, jest mistrzem Polski kibiców, a teraz ponoć, gdzieś w Ornecie, mistrz fryzjerski jest trenerem miejscowej drużyny, która przewodzi zespołom województwa elbląskiego.
Gdy już działem wygodnie w fotelu i układałem plan batalii jakby tu podejść mego mistrza i dowiedzieć się coś niecoś o drużynie piłkarskiej Dębu, która przecież jeszcze przed dwoma laty grała w II lidze, ten na moje pierwsze pytanie odrzekł, że sportem raczej nie interesuje się i potem powiedział sakramentalne – „Kolega”. A kolega właśnie siedział pod piecem i czytał gazetę. Byłem zdruzgotany. Przegrałem pierwszą szczegółowo przemyślaną rundę. „Kolega” spod pieca podał mi zaledwie adres klubu. Dobre i to – pomyślałem – i udałem się na poszukiwanie.
Na przystanku PKS, nie opodal dworca kolejowego zagaduję kierowcę autobusu, który właśnie konsumuje kiełbasę z rożna:
Czy chodzi Pan na mecze Dębu?
Teraz nie – odpowiada mój przygodny znajomy – ale przed dwoma laty, gdy grali w II lidze, nie opuściłem meczu. Panie, to było święto w mieście. Przychodzili wszyscy, ale najbardziej byliśmy dumni z tego, że ci z Gorzowa, gdy chcieli zobaczyć prawdziwą II ligę, musieli do nas przyjechać. A przecież gdzie tam nam do ich Stilonu. A jednak…
I co? Spadliście z ligi i miłość się skończyła?
To trudna sprawa. Nie wydaje mi się, żeby miasto odwróciło się od piłkarzy, ale chyba nas tak naprawdę to nie było stać na II ligę. Wie pan, ja wożę ludzi, to wiem, co czują i myślą. Mogłem chyba zauważyć jak w mieście zmieniły się nastroje w ciągu tych dwóch lat. Gdy spadliśmy do okręgówki to i ja przestałem chodzić na mecze. Może się jeszcze kiedyś skuszę, ale chyba w II lidze to my już nigdy nie będziemy.
W drodze do stadionu mam czas na następne rozmyślania.
Dębno ma około 14 tysięcy mieszkańców. Pewnie dla wszystkich nie starczy pracy w mieście. Cóż, jest niewielki zakład przetwórczy, który produkuje popularne „jabcoki”, jest GS i POM, jest także filia fabryki obuwia „Karina”. Niewiele. Czy w tej sytuacji można zrobić w miasteczku piłkę nożną, nie mając oparcia w żadnym potężnym zakładzie przemysłowym? Chyba nie, skoro przykłady w innych częściach kraju mówią coś zupełnie innego. Czy oni nie przesadzili z tą II ligą? Ale przecież wywalczyli sobie ją w sportowych zmaganiach, że potem klęli to Dębno piłkarze z Białegostoku lub Świdnika, bo dojazd tutaj fatalny, to już zupełnie inna sprawa.
Wreszcie jestem na stadionie i prawie oniemiałem. Obiekt jest przepiękny, położony w sosnowym lesie i dosłownie zaledwie 10 minut drogi od głównej ulicy. Widać, że gospodarze dbają o płytę, jak i o wszelkie urządzenia na stadionie, z ładnymi trybunami włącznie. Odnajduję mały pokoik z napisem MKS Dąb. Po krótkim przywitaniu wiem, że za chwilę będę rozmawiał z sekretarzem klubu Franciszkiem Muzyką.
Co się z Wami dzieje – walę prosto z mostu – jeszcze nie tak dawno II liga, a dzisiaj zaledwie klasa okręgowa i to bez specjalnych sukcesów.
Pan Muzyka jest nieufny. Nie ma specjalnej ochoty do rozmowy. Wreszcie też wypala: Sukcesy to my jednak mamy. Do lidera brakuje nam niewiele i niebawem będziemy w klasie M, a nasi juniorzy są na pierwszym miejscu.
Przyzna Pan chyba, że jeśli drużyny zjawia się w II lidze, a potem leci na łeb na szyję w dół, jest to trochę nienormalne, a w każdym razie na pewno ciekawe…
Powiem panu krótko – myśmy się tej drugiej ligi nie spodziewali. Ale gdy już w niej byliśmy, chcieliśmy oczywiście wypaść jak najlepiej, tym bardziej, że miasto ogarnęła euforia. Nikt jednak nie zdawał sobie sprawy z oczekujących nas obowiązków i przede wszystkim związanych z nimi trudności.
Po wygraniu eliminacji przystąpiliśmy, po kilkudniowej przerwie, do rozgrywek. Pierwszy i bodaj najważniejszy transport – w mieście są zaledwie cztery autokary. Jeśli któryś z zakładów miał akurat wycieczkę dla swoich pracowników, musieliśmy pożyczać autobus w PKS. To nas wykończyło finansowo. Teraz nie jest lepiej, ale do Gorzowa względnie i Myśliborza możemy pojechać Żukiem lub Nysą, zaś w II lidze było to niemożliwe. Tak więc podkreślam, to jeszcze raz, transport nas położył.
Potem, gdy przekonaliśmy się, że II liga to nie przelewki okazało się, że i nasi zawodnicy to nie orły. A chcę panu powiedzieć, że Dębno to żadna atrakcja dl piłkarzy. Nie stać nas na mieszkania, chłopcy codziennie pracują, a dopiero potem mają trening. Kto zatem chciałby do nas przyjść? Stało się jeszcze gorzej – gdy spadliśmy z II ligi przestało grać u nas 8 zawodników. Owsiany poszedł do Warty, Wróbel do Jagiellonii, inni po prostu przestali grać zupełnie. Czy w tej sytuacji, a doszło przecież do tego także pewne załamanie psychiczne, mogliśmy utrzymać się klasie międzywojewódzkiej?
Tak, to zmienia postać rzeczy, ale dzisiaj chyba jest inaczej?
Mamy w tej chwili pięć drużyn piłkarskich – mówi sekretarz Muzyka – a klubu ponadto sekcję kolarską, tenisa stołowego i piłki ręcznej. O środkach finansowych nie będę wspominał, aby nie rozśmieszać waszych czytelników. Postanowiliśmy dać sobie radę i dzięki pomocy naszych niewielkich zakładów pracy oraz urzędowe miasta i gminy podołamy obowiązkom. O II lidze na razie nie myślimy, ale klasa M jest naszym celem. Wszystkich piłkarzy mamy, jak to się mówi, własnego chowu. Zresztą także wszystkich trenerów. Trener pierwszej drużyny Roman Sługocki kończy studia w Warszawie w AWF (posiada tytuł trenera II klasy), spośród czterech instruktorów jeden studiuje w AWF w Gorzowie. Współpracujemy ściśle ze szkołami i właśnie z nich mamy stały nabór. To są nasze plusy, zaś podstawowy minut to brak jakiegokolwiek obiektu sportowego.
?… A to co jest teraz?
Ten piękny stadion nie jest nasz. Niestety, to własność miasta, a konkretnie Ośrodka Sportu, Turystyki i Rekreacji. Musimy go wynajmować i nawet nie czyny starań, by zmienić ten stan rzeczy. Po prostu przy naszych skromnych zasobach finansowych nie stać by nas było na jego utrzymanie. Salę wynajmujemy w szkole, a piłkarze w zimie przynajmniej raz w tygodniu muszą jechać na trening do Kostrzynie, by poćwiczyć w prawdziwej sali. Latem także dojeżdżamy na treningi na inny stadion w drugiej części miasta. Na głównej płycie stadionu OSTiR wolno nam tylko rozgrywać mecze i ćwiczyć raz w tygodniu.
Dzisiaj ze starej drużyny, tej II-ligowej – pozostało czterech zawodników. I jak już powiedziałem, liczymy wyłącznie na siebie, na swój zapał i ambicję. Czy to wystarczy? Niech pan przyjedzie za rok. Zapraszamy.
Obiecałem. Nie mogłem odmówić. Bo jak odmówić ludziom, którzy wprawdzie w pewnym momencie nie wytrzymali wielkiego obciążenia, ale szybko umieli stanąć na nogach. Wierzę, że ich praca przyniesie oczekiwane sukcesy.
Gdy opuszczałem pokoik sekretarza Franciszka Muzyki w o czy rzuciły mi się proporczyki, które zostawiły w Dębnie drużyny grające tutaj mecze ligowe. Avia, Motor, Zawisza i Polonia Warszawa – te drużyny musiały tutaj przyjechać by rozegrać mecz z Dębem. Ile jest takich niewielkich, niespełna 14-tysięcznych miasteczek w Polsce, do których musiały przyjeżdżać tak renomowane drużyny? Pewnie żadnego i o tym w Dębnie ludzie pamiętają. To już zostało zapisane w historii polskiej piłki nożnej.
Paweł Smaczny (gazeta Piłka Nożna)
Na naszej stronie www wcześniej opublikowaliśmy inne artykuły nawiązujące do historii MKS Dąb Dębno. Przeczytajcie koniecznie!