Dąb Dębno w niedzielnym meczu Kipsta 4 Ligi wykorzystał atut własnego boiska pokonując 3-2 zespół Białych Sądów. Porozmawialiśmy z trenerem Kamilem Michniewiczem po końcowym gwizdku sędziego. Poznajcie opinię szkoleniowca.
Kamil Michniewicz (trener MKS Dąb Dębno): Kibice na pewno nie mogli narzekać na brak emocji do samego końca, ale to akurat nie jest dla mnie powód do dumy, bo ostatnie 25 minut tego meczu nie było kompletnie pod naszą kontrolą. To na pewno element, który musimy mocno przeanalizować. Uczulałem chłopaków w przerwie, że potrzeba nam konsekwencji. Prowadziliśmy już nawet 3:0, ale okazuje się, że to też niebezpieczny wynik i trzeba cały czas cierpliwie robić swoje. My niestety doprowadziliśmy do tego, że straciliśmy bramkę na 1:3. Wdała się nerwówka, a spotkanie mogliśmy zakończyć dużo wcześniej, bo sytuacje do tego mieliśmy. Zespół przeciwny prostszymi środkami co chwilę stwarzał zagrożenie i trochę się kotłowało pod naszą bramką.
Trzeba jednak powiedzieć, że do 65. minuty mieliśmy mecz pod kontrolą. Celowo zagraliśmy dzisiaj nieco niżej ustawieni. Chcieliśmy dać Białym grać wyżej i szukać naszych sytuacji bramkowych w momencie szybkiego przechodzenia z obrony do ataku i to zdało egzamin. Stwarzaliśmy sobie sytuacje z bocznych sektorów, czy Bartek Bielak, który strzelił dwa gole, czy Dawid Iwanicki, który popisał się ładnym zachowaniem przy golu Piotrka Rymara. Dlatego szkoda, bo końcówka wypadła nie najlepiej. Szacunek dla zespołu za determinację i walkę do końca, ale na pewno jest to zbyt długi fragment bez naszej kontroli i to bez dwóch zdań element do poprawy.